Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/426

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wy z nadzwyczajnem zdziwieniem, lecz zarazem z niejaką dumą. Pozostało tam także kilka stołków, bardzo niewiele miejsca zabierających, i dwa stoliki na których pali się po dwie stearynowe świece oprawione w mosiężne, świecące jak złoto lichtarze. Nad jednym ze stolików wiszą ramki na czerwono pomalowane, a śród nich kłusuje na białym koniu trójgraniasty kapelusz Napoleona I-go. Co do twarzy tego wielkiego męża, ta lubo szkłem osłonięta, utonęła całkowicie w pomroce wieku i pyłu, tak że gdyby nie trójgraniasty kapelusz, znaczenie obrazu pozostaćby musiało nieodgadnioną nigdy tajemnicą. Druga para świec rzuca obfite światło na miasto Neapol, rozrzucone w nieładzie nad brzegiem morza. Ktokolwiekby jednak popatrzył na gród ten zamknięty w wązkich drewnianych ramkach, musiałby koniecznie uczynić w duchu niezłomne postanowienie niejechania tam nigdy. W bardziej zacienionym kącie pokoju, widać jeszcze Poniatowskiego tonącego w Elsterze. Wszystkie te trzy obrazy a raczej sztychy, wniesione tu zostały przez nieboszczkę Monikę, jako jedyny posiadany przez nią posag, i jako pamiątka po niej, strzeżone i zachowywane były przez p. Walerego nakształt relikwij.
W drugim pokoju stał przy drzwiach fortepian, na którym właśnie wygrywano polki i kadryle, a także stolik do kart z lampą pośrodku. Pod