Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/387

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ftanami, urządzonemi z materjału, którego barwa i gatunek znikały całkowicie w pomroce czasu. Miały na sobie podejrzanej czystości perkalowe spódniczki, z pod których znowu wychylały się stopy obute w stare, przydeptane, porozwiązywane i zrudniałe skórzane trzewiki. Strój ten więcej niż zaniedbany dwóch sióstr starszych, dziwnie odbijał przy wytwornem ubraniu młodego mężczyzny, w niedbałej postawie siedzącego w pobliżu okna, przy modnej jego bonżurce z cieniutkiego sukna, szkockim krawacie, haftowanej koszuli i wyfryzowanej, wypomadowanej, wyperfumowanej fryzurze, podnoszącej się nad twarzą białą, wymuskaną o drobnych w sztywne różki skręconych wąsikach. Młody ten człowiek w jednej ręce trzymał cieniutki pachnący papierosik, drugą ręką gładził jedwabistą, kędzierzawą sierć białego jak śnieg pudla z różową obrożą na około szyi, siedzącego na jego kolanach. Przy drugiem oknie, na nizkiej sofce siedziała najmłodsza córka Suszyca, z jedną nogą podkurczoną, a drugą bez śladu bucika na białej pończoszce, niedbale się zwieszającą aż do ziemi. Miała na sobie krótką perkalową spodniczkę i pąsowy flanelowy kaftanik; włosy jej niemające dnia tego żadnych stosunków z grzebieniem i szczotką, w najopłakańszym nieładzie opadały dokoła ramion i szyi.