— Psik Burek! czy znowu pyszczek w talerzu! mój ojczulku, czy razem wyszliście z biura z panem Kazimierzem?
— Nie moje dziecko, p. Kazimierz został tam jeszcze.
— A dla czego został?
— Bo miał wiele roboty.
— Czy więcej jak zawsze?
— Więcej moje życie. Dolej mi no jeszcze trochę barszczu!
— Dobrze ojczulku! Psik Burek! uczepił mi się za rękaw tak, że rozlałam barszcz na obrus. A dla czego p. Kazimierz ma teraz więcej zajęcia jak wprzódy?
— Bo został niedawno regestratorem?
— Wiem o tem. Ale czyto już zawsze p. Kazimierz będzie miał tak wiele zajęcia, i tak późno będzie z biura wychodził?
— Nie, moja droga, wkrótce mu dadzą pomocnika.
— A dla czego teraz go niema?
— Bo ten który był pomocnikiem regestratora, awansował na wyższą posadę.
— Aha! a któż teraz będzie pomocnikiem pana Kazimierza?
— Niewiadomo jeszcze, podobno p. Ignacy.
— No, już teraz to trzeba Burka nakarmić, biedak okropnie głodny.
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/324
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.