Przejdź do zawartości

Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zapewne smakować dobrze nie będzie. Dembieliński po raz pierwszy rzucił wzrokiem na stół obficie zastawiony, a po chwili topił nóż wyostrzony jak brzytwa w białej i kruchej piersi jarząbka. Apetyt z jakim zabrał się do ostygłego już nieco śniadania, objawiał wyborne zdrowie młodzieńcze, gastronomiczne przywyknienia wytwornego smakosza, i zupełne prawie uspokojenie umysłu, sprawione zapewne przedchwilowem długiem rozmyślaniem. Jarząbek zniknął wkrótce z półmiska wraz z towarzyszącym mu komputem, opleśniała butelka wypróżnioną została w czwartej części. Młody sybaryta rozkazał przynieść sobie filiżankę czarnej kawy, i zapalając hawańskie cygaro, z cicha zanucił parę strof jakiejś pieśni. Nagle przerwał sobie nucenie. Traf, czy naprężony ku jednemu przedmiotowi kierunek myśli, przyniósł mu do pamięci ową figlarną a jednak smutnego znaczenia pełną piosenkę z modnej podówczas opery Rigoletto: „La donna e mobile“. Przestał śpiewać, opuścił rękę niosącą już ku ustom zapalone cygaro, i szklanemi znowu oczyma wpatrując się w przestrzeń, wymówił zcicha:
— Tak! Kobieta zmienną jest! Czyliż tej prawdy nie nauczyło mię życie w stolicy!
Oparł głowę na dłoni, pogrążył się w zamyśleniu, a po twarzy jego przesuwał się na przemian wyraz to pełnej wiary w przyszłość ufności, to go-