Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go zastąpił w trudnieniu się sprawami, które go „degutowały“.
Minęło jeszcze lat kilka, a dworek opustoszał, posmutniał; w należącym do niego ogrodzie drzewa poschły, szyby w oknach wyglądały jak spłowiałe lub zakurzone. Z przed bramy zamykającej ogrodzenie, które się nadpsuło, zniknęły naprzód powozy, potem i dorożki przestały zajeżdżać; piesi ludzie przybywali tam jeszcze niekiedy, ale coraz rzadziej, nakoniec przybywać całkiem przestali. Suszyc opuścił ładny niegdyś, lecz teraz mocno osmucony dworek, i przeniósł się do drewnianego, nietynkowanego domu, z pięcioma niewielkiemi, nizko nad ziemią umieszczonemi oknami, który stojąc na spadzistości pochyłej, błotnistej uliczki, z dawien dawna znany był mieszkańcom miasta N. pod nazwą „domu nad kałużą“. Byłato nazwa domu fatalna, a miejsce w którem dom stał, wyglądało nadzwyczaj smutnie. Pod oknami rozciągał się długi pas czarnego błota, przerznięty tu i owdzie suchszemi nieco w skutek wydeptania ścieżkami. Ścieżki te były jedynemi chodnikami, po których stąpali nieliczni przechodnie; ale gdy dochodzili do miejsca nad którem pochylały się ściany starego domu zawierającego mieszkanie Suszyca, bywali zmuszani do zbierania całego swego zapasu akrobatycznej zręczności, dla przekrocze-