Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale — któż zważa na rady tych pedantów? Babki i prababki nasze miały zawsze tradycyjne swoje szafki z przysmakami dla małych dziewczynek, a jednak wyhodowały nas jako tako. Dla czegoż więc starym trybem nie miałybyśmy postępować rutyną prababek?
Ale babki i prababki nasze żyły w czasach, w których organizm człowieka nie był tak dokładnie znajomy, i szczupły zakres ówczesnéj w téj gałęzi wiedzy zwyczaj zamykał przed umysłem kobiety; rządziły się więc popędami czułości, niekierowanemi rozumem i nauką. Dziś posiadamy wiedzę, opartą na fizyologii i hygienie, a pouczającą nas, że organizm wzrastającego dziecka potrzebuje nabywania coraz nowych soków, których z tradycyjnych przysmaków zaczerpnąć nie zdoła. Kto zna cokolwiek fizyologią, wié dobrze, iż w organizmie dziecka krew z większą szybkością krąży, niż u człowieka, który już doszedł pełni rozrostu, że zatém krew ta, częściéj stykająca się z atmosferą, co chwila traci pewne składowe części swoje i odzyskiwać je musi przez użycie pewnych stosownych ku temu pokarmów; że włókna i błony dziecka, tworząc się i wzrastając, potrzebują coraz większych zasobów: białka, tłuszczu, cukru, krochmalu i t. p. materyałów, z których składa się ciało ludzkie, a które zawierają się przeważnie w pokarmach mięsnych i roślinnych. Kto czytał Traktat o żywności Moleschotta, wié, że, według