Strona:Eliza Orzeszkowa - Iskry T.2.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spodarzy zabawiał gościa, który sam jeden z całego towarzystwa w karty nie gra. No, myślę sobie, jeżeli nasza p. Januarowa partyjki się wyrzeka, to już chyba... Ale, cóż dziwnego? Pan January gdy przed panem Sewerynem stanie, to jakby krzak jałowcu przed silnym bębem siadł. A zresztą któż zgadnie, co czasem jednego człowieka ku drugiemu pociągnie? Błysk oka, czy kształt postaci? Dźwięk głosu, czy z za zwyczajnych osłon wyraźniejsze mrugnięcie duszy? Dość, że Idalcia znalazła raz w ogrodzie tę naszą biedną panią Januarową całą we łzach. Mądra, zdaje się, kobiecina, a przyszła i na nią kolej zwykłej głupoty ludzkiej. Nie zważa na to, że łzy piękności szkodzą, i płacze!
— Czemu ja jego, mówi, przed wyjściem za Januarego nie poznałam! Czego ja tak śpieszyłam się z wyjściem za mąż! Gdybym poczekała, spotkalibyśmy się wolni oboje!
Ani wątpiła, że gdyby nie była mężatką, onby ją pokochał i wziął za żonę. Pod względem podobania się mężczyznom była bardzo pewną siebie i w znacznej mierze miała słuszność; bo takie jak ona niewiasty największy urok na płeć męską wywierają. Odalisy!
— On taki srogi, powiada dalej: nigdy nie zechce okazać, że zakochał się w mężatce! Mniemała, że pan Seweryn przez surowość zasad tai się z miłością dla niej, i ta właśnie, jak mówiła srogość, była dla jej śniegów słońcem roztapiającem.