Strona:Eliza Orzeszkowa - Gloria victis.djvu/381

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   371   —

Tak grzmieć musiał w wąwozie Termopolskim głos Leonidasa.
Skąd wiemy o Leonidasie? pra-pra-ojcom naszym opowiadały o nim pra-pra-ojce Wiatrów prędkich, i nikt nie zgadnie, kędy, jak, kiedy o rzeczach wielkich i o rzeczach wiecznych rozpowiadają wiatry drzewom, drzewa chmurom, chmury gwiazdom, gwiazdy duchom, a baśnie i pieśnie, wieści i powieści płyną, jak świat, szeroko i, jak wieczność długo...
Czy Leonidas wiedział, że, gdy wąwóz Termopilski trupami hufca swojego zasypie, stopa niewoli ziemi greckiej nie dosięże? Jeżeli wiedział, błogo mu było uściełać tę krwawą zaporę i, jako pieczęć, składać na niej siebie!
Ten nie wiedział. W orężnych sprawach ludzkich biegłym był, biegłość ta w dalekowidztwo wzrok mu zaostrzała, spostrzegał wyłaniającą się z za dnia ofiar i boju potworną, czarną noc.
Jednak szedł i prowadził, bo taką była moc słupa ognistego, który wówczas nad ziemię wzbił się, taką tęsknotą za obiecaną krainą wolności, i takim był krzyż narodu jego, ciężki, nieznośny...
Ale nie o nim teraz opowiadać będę. O nim potem, długo. Długą być winna powieść o mężu wielkim, który po sobie zostawił imię głośne.
Teraz o jednym z bezimiennych, z najmniejszych, z najmłodszych, o tym, nad którego głową, niemal chłopięcą, ręka niewieścia ten mały krzyżyk zasadziła.
Piękny maj był na świecie, kiedy tu przyszli.