Strona:Eliza Orzeszkowa - Gloria victis.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   12   —

dla walki pomyślny, na powiększenie sił i zasobów do niej, nie mniej jest warte od rzucenia się w walkę ze szlachetnym i choćby bohaterskim zapałem w sercu, lecz bez należytej orjentacji w głowie, bez wagi w ręku i arytmetycznej tablicy przed oczyma.
— Czcicielem rozumu jestem i tych szkiełek mędrca, które wyśmiewać ma prawo poezja, lecz których polityka z przed oczu usuwać nie powinna. Dlatego odradzałem, walczyłem z prądem, usuwałem się na stronę. Byłem Biały...
Przy słowach ostatnich podniósł głowę i śmiałem spojrzeniem spotkał się z niechętnemi, ironicznemi uśmiechami, które na kilka twarzy wystąpiły.
— Nie sam jeden w zgromadzeniu tem jestem, którym tak myślał i nazwę tę nosił. Wszak znajdują się tu współmyślący moi, nie prawdaż?
Wyżej jeszcze podniósł głowę, na odpowiedź czekał. Poważnie kilka głosów odpowiedziało:
— Tak.
Więc mówił dalej:
— Teraz uderzył już dzwon, wielki dzwon historyczny, i nie białym, ale czarnym byłby ten, ktoby na dźwięk jego głuchym pozostał. Istnieje coś, co gdy raz nad powierzchnię ziemi wystąpi, zgładzone z niej być nie może. Tem czemś jest fakt. Fakt zbrojnej walki stał się. Znaczna część kraju w ogniu jej już stoi. Jakkolwiek niebezpieczeństwa czy niepodobieństwa mógłby dla niej i przez nią spostrzegać rozum, on również wskazuje, że przeciw niebezpieczeństwom i niepodobieństwom,