Strona:Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem (1938) tom III.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A w gumnie ukazanie się Jadwigi wywołało różne wrażenia. Niektóre z kobiet usta pootwierały dziwiąc się jej strojowi. Aż w oczach miga, tak się bogato wystroiła. Wiadomo! aktorka! Wśród męskiej młodzieży powstały ciche chichoty.
— Żeby Julkowego Sargasa z tyłu jej na tej poduszce położyć, toby się zmieścił!
— Złotnych liści we włosy nakładła i myśli, że pięknie. A to czysta trumna, galonami przyozdobiona!
Ale dziewczęta wcale inaczej o stroju aktorki myślały. Najwięcej je uderzał i zachwycał wachlarz. Małe Siemaszczanki trzymając się pod ręce dokoła wspaniałej panny krążyły przeciągłe okrzyki wydając.
— Jezu! otóż śliczne róże na tym wachlarzu! A te złotne liście zupełnie takie, jak w Łunnie u Matki Boskiej na ołtarzu...
Jadwigę te oględziny i dziwowania się niecierpliwiły. Wcale nie dla tych sroczek mordowała się nad strojem przez dwie godziny, a ten, dla kogo to czyniła, stał tam ciągle przy tej... w jarzębinach! Rozgniewanym wzrokiem na sukienki w błękitne i białe paski rzuciła.
— Dziwowało ciało, czego nie widziało! — sarknęła. — Proszę mnie pozwolić przejść, bo z moimi braćmi przywitać się muszę...
Razem z braćmi, którzy ją otoczyli, stanął przy niej Kazimierz Jaśmont, a że już raz gdzieściś u znajomych widzieli się i rozmawiali z sobą, tedy śmiele przemawiać do niej zaczął. Od braci już słyszała i z czułych wejrzeń, które rzucał na nią, miarkować mogła, o czym on zamyśla. Więc szybko wzrokiem ku Janowi rzuciwszy rozweseliła się nagle i dla Jaśmonta uprzejmą się stała. Kiedy tak, to tak! Niechże widzi, że i ją Bóg i ludzie jeszcze nie opuścili! Bardzo układnie i dobranymi wyrazami mówić zaczęła, że smętnie jest, iż lato kończy się, a zaczyna się zima, bo choć letnią porą roboty dużo, ale też i przyjemności więcej, a zimową porą nadmiar