Strona:Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem (1938) tom II.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po chwili mówił dalej:
— Do nas też piękny kawałek tego lasu należy, to jest, nie do stryja tylko i do mnie, ale spólnie do całej okolicy. Wszyscy mają prawo w nim rąbać, a że w tym rąbaniu żaden porządek zaprowadzony nie jest, powstają z tego kłótnie i niezgody. Las niszczą tak, że za lat kilka śladu po nim nie ostanie i między sobą za włosy się o niego ciągają. Z panem Korczyńskim też z racji tego lasu ciągłe wojny idą, i żeby on dobry był, toby już dawno zamianę jaką z nami uczynił, czy tam pewne rozgraniczenie jakie, byle po sądach siebie i ludzi nie włóczyć. Jeszcze by i nam do zaprowadzenia porządku dopomógł. Ale on i gadać z nami nie chce, chyba z przyczyny interesu jak do psów zagada, a inszym razem spotkawszy się, i nie spojrzy nawet na człowieka, jak wilk w ziemię patrząc...
Rzucił ręką i usta trochę wydął.
— Co tam o tym gadać! Każdy teraz o sobie tylko myśli i siebie kocha. Pan Korczyński podobno inszym był kiedyś, a potem go coś odmieniło... nie wiadomo tylko, co takiego!...
Justyna próbowała bronić krewnego i opiekuna, o jego uciążliwej pracy gospodarskiej i majątkowych kłopotach opowiadając, ale przed tym sercem świeżym i nienawiścią nie zatrutym długo bronić go nie potrzebowała.
— Pewno! pewno! — twierdząco wstrząsając głową powtarzał Jan — utrapienia i aprensje złość w człowieku rodzą. Ja sam, pamiętam, kiedy kilka lat temu Fabian mnie prześladował, na kłótnie wciąż wyzywał i pole moje jak swoje zaorywał, w taką złość wpadłem, że do domu przyszedłszy garnek, co na stole stał, o ziemię cisnąłem i roztłukłem, siestrę, małą jeszcze, złajałem i stryjowi jeżem się postawiłem. A wszystko to uczyniłem niedobrowolnie, tylko przez nieścierpliwą zgryzotę i aprensję. Często cierpiąc, zdarza się, że nie ścierpisz!...