Strona:Edward Szymański - Słońce na szynach.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Ballada letnia

Nocą, nocą błękitną
panienkom przy Morse‘ach i Juzach
oczy gwiazdami kwitną,
włosy rozchwiewa burza.

Dzień złoty rozwija sztandar
nad czarną budką dróżnika.
Wiatr gwiżdże po brankardach,
po drutach śpiewa muzyka...

...wszystko jest niby tak samo:
lato, i służba, i człowiek —
a przecież do nieba bramą
odjeżdża młodość i zdrowie...

...dni odfruwają pachnące
wciąż krótsze, coraz bledsze.
Szarzeje ziemia i słońce,
gęstnieje mrok i powietrze...

...kiedyś
pośpiesznym pociągiem
po długim, nocnym postoju
wracał kolejarz Maciążek
do domu, do żony swojej.