Przejdź do zawartości

Strona:Edward Słoński - Wiśniowy sad.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Myślałem: zgubię ją na tych drogach
gdzieś za górami i za lasami,
myślałem: w obcych, dalekich progach
wreszcie będziemy zupełnie sami.

Lecz my nie sami, ach! my nie sami —
patrz — na gościniec otwarte wrota
i stoi cicha pomiędzy nami
moja tęsknota... moja tęsknota.