Strona:Edward Słoński - Wiśniowy sad.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
STRACONY RAJ

Żórawiane śnią mi się wyraje,
jakieś głosy, ni to ciche granie,
ni to dziecka płacz, ni kurów pianie
przed godziną, gdy dzień ze snu wstaje.

Pod jesienną rdzą umarłe maje,
miodne lipce pod jesiennym szronem,
to znów chwila, kiedy wicher wstanie

i powieje nad pustym zagonem, —
i twych oczu dwa stracone raje,
dwie łzy ślubnym zakryte welonem.