Przejdź do zawartości

Strona:Edward Słoński - Wiśniowy sad.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z mojego lata niezżęty
na polu pozostał kłos —
i dziś go srebrzą i bielą
bisiory zamarzłych ros.

Śnieźyce w koło się ścielą
i wichry zawodzą w głos:
— Z twojego lata niezżęty
na polu pozostał kłos! —