Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jazd przyniesie. Pożegnanie téj biednéj wiejskiéj dziewczyny, na którą oczekuje zaprzęgnięty wózek, stanowi wzruszający epizod codziennego życia. Gdyby jej przyszła pani mogła widziéć niespokojny wzrok rodziców i odczuła choć na chwilę ich trwogi, ich modlitwy o szczęście i uczciwość odjeżdżającéj, niezawodnie więcéjby dbała o swą młodą służącą i, obchodząc się z nią bez zbytniéj pobłażliwości, starałaby się o jéj ufność i była prawdziwą jéj opiekunką.
Czytałem niedawno w jednym z dzienników następujący artykulik: „Moja żona podała ogłoszenie, iż potrzebuje niańki, i pomiędzy wielu innemi otrzymała ofertę, w któréj matka dziewczęcia wymawiała sobie, by córka jéj nie nosiła czepeczka i perkalowéj sukni[1], gdyż musi wyglądać na „pannę.” Do czegóż to dochodzi! Czy winne są temu szkółki?”
Oburzenie pań na podobne żądanie téj niemądréj matki zmniejszyłoby się przecież, gdyby szczerze zapytały samych siebie, czy one także nie pragną wywyższenia swych córek? Czy same nie wciskają się z niemi do towarzystw, w których nie są zbyt pożądane?

Ale czyż służąca ma „wyglądać na pannę?” Dla czegóżby nie, jeśli nie przyszła do przekonania, że wyraz „dziewczyna” jest wyższy i lepszy od wyrazu „panna,” tak dziś sposponowanego, iż doprawdy miléj jest go nie używać. Prawda jednak wyznać każe, iż nie możemy sobie wyobrazić matki Bunch, żądającej, by córka jéj „wyglądała na pannę.” Prawdopodobnie stara pani Bunch była z natury nadto szlachetną, ażeby domagać się tego, co jéj się z prawa należało,

  1. Zwykły w Anglii ubiór tego rodzaju służby.