Strona:Edward Hanslick - O pięknie w muzyce.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  149  —

Usiłowano też to istotnie. Mattheson uczy w trzecim rozdziale swego „Doskonałego kapelmistrza,” jak odtwarzać w kompozycji dumę, pokorę i różne namiętności. Mówi on naprzykład: „pomysły do odmalowania zazdrości muszą mieć w sobie coś zgryźliwego, zaciekłego i żałosnego.”
Inny mistrz również XVIII stulecia, Heinchen, w swej nauce generałbasu, podaje ośm przykładów nutowych, wskazujących, jak muzyka ma wyrażać uczucia „szalone, kłótliwe, wspaniałe, bojaźliwe lub miłosne.”[1] Brak już tylko formułki znanej z książek kucharskich: „weź tyle a tyle,” lub sygnatury lekarskiej „do wewnętrznego użytku!”

Tak jest, specjalne prawidła sztuki są

  1. Niezrównane są nauki doktora filozofji von Böcklina, który na stronie 32-ej swoich «Fragmentów» (1811) powiada między innemi: «Przyjąwszy założenie, że kompozytor chciałby tonami przedstawić «urażonego», to muzyka jego musiałaby być pełną estetycznego gorąca, z pośród niej musiałby błyskać śpiew wyniosły, głosy wewnętrzne musiałyby się burzyć, a groźne uderzenie musiałoby przerażać słuchacza!»