Strona:Edward Boyé - Sandał skrzydlaty.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I tęsknota, gasnąca z pochyloną głową,
Jak żebraczka w łachmanach u starego płota!

...A po drogach, po ścieżkach — kędy spojrzeć — wszędzie!
Rozsiadły się pałuby ze słomy złocistej,
Mówiące o cudownej prawdzie i legendzie,
Chorale odkwitania róż, po porze dżdżystej!

Ach! chwycić się tej myśli, chwycić się kurczowo
I uwierzyć, że jedno jest w wszechświecie prawo
Dla serca róż i ludzi! Mrzeć w jesień złotawą,
A później zmartwychwstawać i kwitnąć na nowo!