Strona:Edward Boyé - Sandał skrzydlaty.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

...Czarnemi czcionkami gazet
Tryumfy w świat są puszczone.
Z pod palców telegrafisty,
Na wązkim skrawku depeszy,
Wychodzą tajne litery... tajne litery,
...Nazwiska — Imiona wczoraj nieznane,
A dziś ubrane wawrzynem
I spromienione glorjami
Całej walczącej ludzkości! —

Exelcior, exelcior, exelcior!!
Ręcebym wasze całował,
Do stóp się słaniał w podzięce,
Za podtrzymanie mej wiary,
W potęgę ludzkiego dążenia!

Ręcebym wasze całował,
Wyzwolon z męki pokutnej,
Z szarej godziny zwątpienia,
U prochu przyziemnych dróg.

...Oto już jestem uleczon
I pragnę na nowo żyć!
Uciekać z ziemi dymiącej,
Wyziewem trupów i prochu,
Uciekać od zgliszcz pożarnych,
Od ruin i śmierci świata.
Owijać się białą wstęgą,
Powietrznych, powietrznych fali,
Gdzieś w międzyczasie przestrzennym,
U złotych orbit planety.

Niech mi tam słońce zapali
Aeroplany kosmiczne,
Czerwonym ogniem rubinów,
Gwiazd roztańczonych błyskaniem.