Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie śmiem tego powiedzieć.
— Co tak wciąż mruczysz?
— Eh, odpowiedział chłopiec — jabym bardzo chciał zatrząść się ze strachu, lecz nikt mnie tego nie może nauczyć.
— Porzuć te brednie, — rzekł woźnica — siadaj lepiej przy mnie, podwiozę cię trochę.
Chłopiec się zgodził i wieczorem zajechali do oberży, gdzie zamierzyli przenocować. Wchodząc do izby, chłopiec znów powiedział:
— Ach, żebym przynajmniej tutaj mógł zatrząść się ze strachu.
Oberżysta, usłyszawszy to, roześmiał się i rzekł.
— Jeżeli koniecznie chcesz poznać, co to jest strach, to tu możesz mieć najlepszą sposobność do tego.
— Daj spokój, — rzekła mu żona — tylu już ludzi straciło życie przez ciekawość. Wielką byłoby szkodą, żeby i te jego piękne oczy przestały patrzeć na świat Boży.
Lecz chłopiec powiedział:
— Choćby to było najtrudniejsze, ja koniecznie muszę nauczyć się strachu; dla tegom tylko puścił się w świat, na wędrówkę.
Nie dał spokoju oberżyście, aż ten objaśnił go, że nieopodal znajduje się zamek zaczarowany, gdzie każdy nauczyć się może strachu, jeżeli zgodzi się przepędzić w nim