Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zjawił się przy nim jakiś strzelec i zawołał:
— A ty tu co robisz?
Przeląkł się Paweł, zobaczywszy go, i wyznał mu szczerze, co było powodem jego postępowania. Wysłuchał go strzelec, poczem odwiązał powróz, i obiwszy nim Pawła, kazał mu iść do domu.
Poszedł Paweł do domu, ale przez drogę wciąż się oglądał, nie widząc zaś nigdzie za sobą strzelca, chciał się znów powiesić.
Ale w jednej chwili znalazł się przy nim znów ten strzelec i znów porządnie go obiwszy, radził mu tego głupstwa zaniechać.
Gdy wyszedł już na skraj lasu, brała go pokusa tam się powiesić, ale strzelec i tym razem mu przeszkodził.
Poszedł więc miedzą do domu, a po drodze znalazł się pod gruszą Piotra.
Stała ona na skraju pól jego i wyciągała swe gałęzie ku niemu, jakby go zapraszając, żeby się na niej obwiesił. Wlazł więc na nią, umocował powróz na gałęzi, i już miał zejść, gdy spojrzawszy, spostrzegł wypróchniałą w drzewie dziuplę; zajrzał w nią, wsunął rękę i namacał moc pieniędzy złotych. Zdrętwiał cały, odurzony tym widokiem; spojrzał na drogę, a tu jedzie z miasteczka kilka fur, a przy nich idzie znajomy strzelec.