Strona:Edmund Jezierski - Prawda o Sowietach.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przytem największą bolączkę stanowi brak odpowiednich wskazówek przy odbudowie gospodarstwa rolnego. Istnieją co prawda sowieccy agronomi rozjazdowi, lecz ci zajęci są tylko agitacją komunistyczną, a większość o rolnictwie, zwłaszcza przy zastosowania warunków miejscowych, niema żadnego pojęcia.
Nadmiernie rozrosły aparat biurokratyczny, gminny, zajęty przedewszystkiem śledzeniem prawomyślności włościan i węszeniem kontrrewolucji, nietylko nie jest pomocą dla nich, lecz nawet tamuje dążenia ich do rozwoju.
Szkodliwie również odbija się na pracy wsi rozbicie tejże przez władze sowieckie na trzy zasadnicze kategorje: bogaczy-kułaków, średniaków i biedaków. Martynow przekonał się, że faktyczni kułacy, budujący swój dobrobyt na wyzysku cudzej pracy w współczesnej wsi spotykają się nader rzadko. Lecz „kułakami“ nazywają wielu pracowitych włościan, posiadających „trzy konie, trzy krowy, a gdy sam nie może wydołać pracy, najmującego robotnika niekiedy na rok, niekiedy na sezon“. Mimo to jednak tych pracowitych i zamożniejszych włościan nazywają kułakami i pozbawiają ich praw głosu w sowietach. Stąd — nienawiść. Pozbawiony praw, ma się rozumieć, nastrojony jest opozycyjnie przeciwko władzy. Uważa się za nieprawiedliwie pokrzywdzonego i niema się dlaczego starać, obawia się obsiać zadużo lub powiększyć ilość bydła. Skrzywdzeni również są i średniacy. „Obserwowano takie przykłady, — pisze Martynow: kiedy do wsi przysłano nauczycielkę, zbierano dzieci do