Strona:Edmund Jezierski - Prawda o Sowietach.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lazł się jeden tylko włościanin tak odważny, że zapytał, gdzie w takim razie będzie miłość... Inny znów z cynizmem przyznaje, że miał już według zasad sowieckich w czasie ustawicznych wędrówek po Rosji 118 żon i że spodziewa się mieć ich drugie tyle. Wypadki wielożeństwa wogóle nie należą do rzadkości.
Za trwałością małżeństwa i utrudnieniem rozwodów wypowiadają się głównie kobiety, dzięki instynktowi macierzyńskiemu przejęte troską o dzieci. Gdyż los dzieci w Rosji sowieckiej jest straszny...
Zachwyty p. Fiderkiewicza nad domem dzieci w Charkowie i wyrażone pragnienie oddania tam swoich dzieci, świadczą niezbyt dodatnio o uczuciach ojcowskich i rozumie tego pana.
Sowiety, w myśl zasady socjalistycznej, że wychowaniem dzieci winno zająć się państwo, stworzyły szereg domów-przytułków dla dzieci. Lecz same gazety sowieckie przyznają, że nie są one w stanie zastąpić dzieciom rodziców, że wychowanie państwowe stwarza z nich automaty, i co najważniejsze, wytwarza z nich ludzi nieprodukcyjnych, wykolejonych.
Zresztą w domach dziecinnych znajduje schronienie tylko nieznaczny odsetek dzieci bezdomnych. A po olbrzymich obszarach Rosji tułają się niezliczone ilości dzieci, wyrzuconych z gniazd rodzinnych przez burzę rewolucji, głód i nędzę w domach rodzicielskich, sierot i półsierot, które już nawet zapomniały imion i nazwisk, oraz miejsc urodzenia swego.
Ostatnie obliczenia władz sowieckich wykazały podobnych nieszczęsnych istot z górą 800.000. Środki