Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 02.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zyski... A pan dla jakichś mrzonek, idei, wyrzekasz się ich dobrowolnie... Stawiam teraz kwestję jasno: istnieje konsorcjum kapitalistów, rozporządzających olbrzymiemi kapitałami, które chce kupić wszystkie wynalazki pańskie, całą jego wiedzę... Konsorcjum to zaofiarowywa panu olbrzymie warunki, byłeś tylko porzucił Towarzystwo kolonizacji Sahary, zerwał z niem kontrakt i cały niepodzielnie oddał się na jego usługi...
Kazimierz Halicz wysłuchał tych nęcących propozycyj w milczeniu, przez chwilę jakby namyślał się nad odpowiedzią, wreszcie rzekł:
— Przychodząc do mnie z propozycją swoją, zapomniał pan, że będziesz miał z Polakiem do czynienia... A Polacy, to dziwny doprawdy naród... Naród idealistów, naród, który ma zwyczaj, iż zawsze wiernie dotrzymuje słowa. Z Towarzystwem kolonizacji Sahary związany jestem nietyle względami materjalnemi, ile ideą, która mi przyświeca, do której dążę, oraz słowem honoru... Z tych względów nęcących pańskich propozycyj przyjąć nie mogę i muszę na nie odpowiedzieć odmownie...
Te ostatnie słowa wyrzekł, stojąc, jakby dając tem do poznania gościowi, że dalszej rozmowy z nim prowadzić nie może i że próżneby były dalsze przekonywania...
Zrozumiał to gość, wstał też żywo z fotela, i zwracając się do niego, rzekł z naciskiem: