Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 02.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi mówili, naszemi chłopskiemi zajmuje się sprawami, a on dopiero mi powiedział:
— Słuchajcie, człecze, a toć daleko co — prawda, bo w Afryce, powstaje kolonja, gdzie każdy szmat ziemi darmo dostanie.... Jedźcie tam, bo tam dzielny człowiek, Polak, na czele stoi... On wam krzywdy nie zrobi i skrzywdzić nie da...
Usłuchałem tej rady jego, wielmożny panie... Zebrałem, co się dało, i oto przyjechałem... A teraz proszę pokornie, panie, pokażcie nam do kogo iść, by kawałek dachu nad głową i szmat ziemi do pracy dostać.
Ze wzruszeniem wysłuchał pan Erazm smutnej opowieści chłopa i łza współczucia w oku mu się zakręciła...
— Chodźcie, moi drodzy! — rzekł do nich — powiodę was tam, gdzie dostaniecie to wszystko...
Zarzucili chłopi tobołki na plecy, a pan Erazm, idąc na czele, powiódł ulicami nowopowstałego miasta pierwszych kolonistów jego, zmuszonych do poszukiwania chleba w obcych krajach.