Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/384

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

europejski stoi daleko niżéj od maurytańskiego; zwycięstwa nasze przypisują artyleryi, porządkowi, karności, wreszcie oszukaństwu (dla nich bowiem strategia i taktyka wojskowa jest-li tylko oszukaństwem) ale nie męstwu. Zwycięstwa zaś osiągnięte w ten sposób nie wydają im się zwycięstwami szlachetnemi. Lud ciemny wierzy nadto, iż oprócz tych wyż wymienionych środków, do zwycięstw dopomaga nam również sojusz ze złymi duchami, bez którego, ani nasze działa, ani żadne oszukaństwa nie zdołały rozgromić wojsk muzułmańskich. To pewna, iż arabom krwi czystéj, oraz Berberom, stanowiącym większą część siły zbrojnéj marokańskiego państwa, nie podobna męstwa odmówić, jak niepodobna również męstwa ich porównywać do téj pospolitéj dość chwiejnéj odwagi, którą wszystkie wojska Europy, z iście rycerską grzecznością, wzajemnie sobie przyznają. Nie ulega wątpliwości, iż nawet biorąc w rachunek potajemną pomoc Anglii, oraz sprzyjające warunki samego gruntu, wojsko marokańskie, źle wyćwiczone, źle żywione, źle uzbrojone i mające nadto lichych dowódców, nie mogłoby opiérać się niemal przez rok cały z wytrwałością, któréj się po niéj nie spodziewała Europa, armii hiszpańskiéj doskonale wyćwiczonéj, karnéj i zaopatrzonéj we wszystkie nowe wynalazki sztuki wojskowéj, gdyby nie owo męstwo jego żołniérzy, które mu inne jego braki zastąpiło. Może mi powiedzą, iż na nazwę męstwa nie zasługuje fanatyzm, który sprawia, iż jeden człowiek rzuca się na dziesięciu, aby szukać śmierci mającjé mu bramy raju otworzyć; dzi-