Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

fle i wzięły je pod pachę, pochowały pierścienie i bransolety w zanadrze, a następnie w tym swoim stroju bogatym, tak piękne, poszły boso po kamienistéj, brudnéj ulicy, patrząc do koła z wyrazem błagalnego jakiegoś uniżenia, jakby dla tego, aby uniknąć obelg uderzeń i potrąceń przechodniów.