Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

był szeroki pusty pas dla swobodnego krążenia powietrza; namiot do koła otacza niewysoki płotek ochronny, czy to z trzciny, czy z sitowia, czy z cierni. Dzięki temu w namiotach jest więcéj chłodu w lecie, zimą zaś mniéj wilgoci niż nawet w domach maurytańskich po miastach, które nie mają ani drzwi należycie opatrzonych, ani szyb w oknach. Naogół największe namioty mają dwa lub półtrzecia metra wysokości, długości metrów dziewięć lub dziesięć; te zaś, które przechodzą te miarę, trafiają się niezmiernie rzadko i są własnością bogatych szeików. Przepierzenie z trzciny dzieli namiot na dwie części. Po jednéj stronie sypia ojciec i matka, po drógiéj dzieci i reszta rodziny. Jedna lub dwie maty z łoziny, skrzynia drewniana pomalowana jaskrawemi barwami w arabeski, w któréj chowają ubranie; okrągłe zwierciadełko z Wenecyi albo z Tryestu, wysoki trójnóg (denarek) z trzciny, który przykrywają haikiem, aby się pod nim umywać; dwa kamienie dla mielenia zboża, duży warsztat tkacki, kształtem nie różniący się zapewne od tych, jakich używano za czasów patryarchy Abrahama, prosta lampa blaszana, kilka garnków glinianych, kilka skór kozich, parę talerzy, przęślica, siodło, strzelba, wielki puginał: oto cały sprzęt każdego niemal takiego szałasu. W jednym rogu kwoczka z kurczętami, u wejścia piecyk z dwu cegiełek, z jednéj strony namiotu mały ogród warzywny, nieco dalej kilka dołów okrągłych przykrytych cementem lub kamieniami, w których przechowują zboże. We wszystkich niemal duarach znajduje się