Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ry zawiesza sobie na szyi: oto główne środki lecznicze. Ponieważ uczenia się anatomii religia zabrania, łatwo zatem wystawić sobie jaką tu być może chirurgia. Dość, skoro powiem, że operatorowie marokańscy palcami wyrywają tak zwane migdały czyli gruczoły w gardle pod językiem, i próbują wydobywać kamienie z pęcherza za pomocą brzytwy a nawet piérwszego lepszego żelaznego haka, który im wpada pod rękę. Amputacya jest tu nad wszelki wyraz okropną. Tych niewielu arabów, którym euiopejscy lekarze udzielają pomocy, woli raczéj umierać w najsroższych męczarniach, niż poddać się operacyi, któraby mogła uratować im życie. Ztąd téż wynika, iż pomimo że wypadki postradania jakiegoś członka, zwłaszcza wskutek strzelania z broni palnéj, są niezmiernie częstemi, na ogół jednak ludzi kalekich jest mało w Marokko; a i tę małą garstkę stanowią po największéj części tacy nieszczęśliwi, którym kat odciął obie ręce wielkim nożem, i którzy dlatego nie poumierali od upływu krwi, iż, aby ją zatamować, według zwyczaju, obcięte ręce zanurzyli we wrzącéj smole. Wszakże te środki gwałtowne, a zwłaszcza rozpalone żelazo, odnoszą czasami zadziwiające skutki; to téż szafują niemi po barbarzyńsku, bez namysłu, nieraz wcale bez potrzeby. Ale, czy to w skutek niezbyt czułych nerwów, czy z powodu wielkiéj siły ducha, wzmocnionego wiarą w przeznaczenie, wszyscy arabowie z zadziwiającą wytrwałością znoszą męczarnie najsroższe. Do stawiania baniek używają garnków glinianych i wkładają pod nie ogień w ilości wystarczającej do