Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Cóż to za wzruszająca scena! — powiedziała pani Cathcart ze złością.
— Łaskawa pani, — rzekł Gilbert — w scenach tego rodzaju mieści się dużo prawd nieraz.
Blada z wściekłości teściowa stała przez chwilę jeszcze, potem popędziła do drzwi, wypadła z pokoju, a za moment usłyszeli, że drzwi domu zapadły za nią z łoskotem.
Przez moment patrzyli na siebie ci dziwni małżonkowie, potem Gilbert wyciągnął rękę, mówiąc:
— Dziękuję ci!
Spuściła oczy.
— Nie masz mi za co dziękować! — powiedziała obojętnie. — Zbyt wiele zadałam ci krzywd, by tak małoznacznym postępkiem zmazać wszystkie następstwa własnego egoizmu.