Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dla niej zagadką i chociaż dziwiło to ją samą, zaczęła się nim interesować. Była pewna, że z życiem jego związana jest jakaś tragedja, o której nie miała przedtem pojęcia. Opowiedział jej spokojnie i bez obsłonek historję swego wydziedziczenia, ona zaś na życzenie jego przesłała tę wiadomość matce. Nie czuła wyrzutów sumienia, ani też strachu przed nieuniknioną rozmową z panią Cathcart, rozwściekloną, oczywiście, nad wszelką miarę.
Zaklejając kopertę, uśmiechnęła się mimowoli. Istniało tedy coś w rodzaju poetycznej sprawiedliwości. Coprawda, przez całe życie może będzie musiała cierpieć, ponosząc skutki zarozumialczych planów matki. Spodziewała się, że bezpośrednio po trzymaniu listu, nadanego wczesnym rankiem, matka przybędzie i rozmowa zostanie zakończoną jeszcze przed powrotem męża. Ale Gilbert był już od pół godziny w domu, gdy bomba pękła. Na dźwięk dzwonka w sieni zerwała się Edyta, poznając to dzwonienie władcze.
Zbiegła po schodach i otwarła sama.
Pani Cathcart weszła bez słowa powitania,