Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Doskonale! — odparł detektyw. — Na razie niema potrzeby ogłaszać sprawozdania, a na wypadek gdyby to zwęszyli reporterzy, sam pan najlepiej powie to co uzna za stosowne. Ale są widoki, że sprawa nie będzie zaraz znaną, gdyż zwróciłeś się pan zaraz bezpośrednio do policji. Inspektor przez pół godziny badał ślady, jakie tylko mógł odkryć, gromadząc je i czyniąc notatki. Po upływie tego czasu przysłał urząd policyjny z Old Yewry-Street kilku policjantów tajnych, którzy zabrali narzędzia.
Włamywacze dostali się do biura, prawdopodobnie ubiegłego wieczoru, po zakończeniu urzędowania przez cały wieczór, a może nawet próżno w noc pracowali z pomyślnym skutkiem nad usunięciem zamku kasy. Porzucenie cennych narzędzi świadczyło wyraźnie, że zostali spłoszeni. Nie było to ich pierwsze włamanie w City londyńskiem. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy wrzało miasto nieustannie, skutkiem mnóstwa, śmiałych rabunków, w przeważnej liczby uwieńczonych powodzeniem.
Ludzie ci, w sposób niepojęty zgoła powiadomieni byli najdokładniej o każdorazowej za-