Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W ciągu jazdy nie zamienili ze sobą słowa. Gilbert doznawał jakiegoś otamowania, którego nie starał się nawet przezwyciężyć, ani usunąć. Edyta milczała, oczywiście, także. W czasie i miejscu właściwem, zapewne będzie mówić niejedno. Widział, że dawna trwożliwość wraca w jej oczy i dotknęło go boleśnie nieświadome i bezwolne cofnięcie, kiedy dotknął jej ręki.
W Kings Cross opuścili pociąg, wsiedli do taksówki i pojechali do domu przy St. Johns Wood. Było tu pusto, gdyż służba otrzymała urlop. Urządzenie okazało się nienagannem. Były elektryczne kuchenki i rozliczne urządzenia, szczędzące pracy, jakie tylko mógł obmyślić młody człowiek z pięknymi widokami na przyszłość, nie posiadający wybitnej skłonności do cenienia pieniędzy.
Gilbert uczynił to z myślą umilenia żonie i w ten jeszcze sposób miodowych miesięcy. Z gotowością zrezygnowała ze swej garderobiany, on zaś podjął się gotować i obsługiwać. Cięższą robotę wykonywali w godzinach porannych, dwaj wynajęci, dochodzący służący.
Ale nie doznawał uczuć radosnych, oprowa-