Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Edyta wzruszyła ramionami.
— Cóż mam powiedzieć? Naszyjnik przepadł i trzeba się z tem pogoodzić. Czy firma zaproponowała jakieś odszkodowanie?
Powiedziała to zgoła niewinnie, gdyż wpadło jej na myśl, że część bodaj straty można uratować z rozbicia.
Matka spojrzała na nią bystro.
Czy może ten przeklęty Warrell powiedział jej coś? Wiedziała, że Warrell zna się dobrze z mężem Edyty. Gdyby powiedział, byłaby to z jego strony złośliwość wielka.
— Firma ujawniła możliwość odszkodowania! — odrzekła niedbale. — Ale jest to kwota zgoła niedostateczna. Sprawa zresztą nie zakończona i zawiadomię cię o jej przebiegu.
— Jakież odszkodowanie proponuje firma? — spytała Edyta.
— Tysiąc funtów! — rzekła pani Cathcart po chwili wahania.
— Tysiąc funtów! — wykrzyknęła młoda kobieta z wielkiem zdumieniem, bowiem pojęcia nie miała, że naszyjnik aż taką wartość posiada.