Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bym zabezpieczyć sobie bodaj połowę zdobyczy.
— Zatrzymaj pan wszystko! — rzekł nieznajomy ostro. — Nie mam chęci dzielić się z pa-nem owocami rabunku, pragnę tylko poznać, jak się to robi... Oto wszystko.
— Nauczę pana — oświadczył Jerzy Wallis, najsłynniejszy z włamywaczy — i to fachowo, gdyż znam swój zawód, proszę wierzyć.
— Wiem o tem! — powiedział nieznajomy z całym spokojem.
Nie zważając już zgoła na dziwną przeszkodę, jaka zaszła, podjął Wallis dalszą robotę. Ręce małego Italczyka drgały nerwowo. — Mogłoby było z jego strony zajść jakieś niepożądane wystąpienie, ale przeważna siła i zimna krew Jerzego, który był widocznie kierownikiem i przywódcą miały taki wpływ na towarzysza, że i on także przyjął na siebie wszelkie skutki, jakie mogły zagrażać z powodu obecności tego człowieka. Zamaskowany przybysz pierwszy przerwał milczenie.
— Czy nie jest to dziwne, że istnieją szkoły techniczne,, poświęcone wszelkiego rodzaju rze-