Strona:Edgar Allan Poe - Kruk. Wybór poezyi.djvu/9

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.


    Nie śmiąc wejść w te pustki ciemne
    Stałem długo... Sny tajemne...
    Marząc, jakich nikt śmiertelny...
    W taką noc nie wyśni już.
    A przedemną ciemność głucha,
    Wicher tylko z jękiem dmucha,
    Niosąc jedno imie smętne,
    Tej, co zgasła w blaskach zórz.
    Imię to Lenora! śpiewne,
    Wyrzekł ktoś... To ja zapewne
    Sam je rzekłem w tę noc burz
    Bo któż inny? Któżby, Któż?



    Więc na miejsce wracam dawne,
    By znów badać księgi sławne
    Lecz znów słyszę, w nocną ciszę
    Kołatanie, bliżej, tuż!
    Czując żar płonący w łonie
    Myślę:... „chyba w nocnej toni
    Wicher w szyby okien dzwoni,
    Wichr, co jęczy w tę noc burz.
    Okno w ciemną noc otworzę
    Wicher w szyby dzwoni może
    Cóż innego! Cóżby? Cóż?



    Otworzyłem. I wnet potem
    Szumnym, pewnym, równym lotem
    Czarnopióry kruk wspaniały