Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wało moje konto bankowe, to też znowu byłem zmuszony zwrócić się do Ralfa, mimo najsolenniejszych zamiarów poprawy. Jak na złość, szukałem go daremnie i nawet gdyby Ralf tkwił obecnie w mojej skórze, nie mógłby w większem powodzeniem zniknąć z powierzchni ziemi, jak to obecnie uczynił. Właśnie było lato w pełni, koniec sierpnia. Ralf nie brał nigdy po pierwszym sierpnia udziału w zawodach krokietowych, gdzie zastępował go zazwyczaj wytrenowany gracz drugiej klasy, podczas gdy on sam udawał się na rozgrywki na prowincję. Mimo że studjowałem dokładnie obydwie gazety sportowe, „Field“ i „Sportsman“, nie spostrzegłem ani razu nazwiska Ralfa Rafflesa. W klubie Albany nie wiedziano o nim zupełnie, ani też Ralf przed odjazdem nie udzielił żadnych wskazówek, gdzie należy odsyłać jego pocztę. Zaczynałem już żywić obawę, że wydarzyła mu się jakaś nieszczęśliwa przygoda. Przyznam się, że posunąłem swe obawy tak daleko, że badałem w ilustrowanych dodatkach dzienników niedzielnych twarze ujętych przestępców. Za każdym razem jednak oddychałem z ulgą, ponieważ nigdzie nie znalazłem wizerunku mojego przyjaciela. Kronika włamań nie wykazywała także ani jednego wypadku, któryby był godny mistrzowskiej rutyny i pomysłowości Ralfa. Bezstronnie przyznać muszę, że niepokoiłem się nie tyle o niego, co o siebie. W każdym razie spadł mi z serca podwójny ciężar, gdy pewnego dnia otrzymałem od Ralfa charakterystyczny i tylko jemu właściwy znak życia.
Po raz zapewne pięćdziesiąty zapytywałem się w klubie Albany o mojego przyjaciela i bezradnie zastanawiałem się, co należy w dalszym ciągu uczynić, gdy wtem na ulicy zaszedł mi drogę drab najgorszego gatunku i ukradkiem zapytał mnie w najordynarniejszej gwarze londyńskiej, czy jestem tym, któ-