Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sany widocznie w pociągu, wrzucił Ralf zapewne dopiero o świcie w Crewe. Ze zgrozą przeczytałem słowa następujące: „Strzeż się króla artystów zawodowych! Gdy wyjeżdżałem, krążył po morzu. Jeżeli w banku okażą się najmniejsze trudności, natychmiast masz się wycofać i pozostać w mieszkaniu“.

P. S. Mam jeszcze inne powody, aby nakazać ci ostrożność, jak się o tem wkrótce przekonasz.
A. R. R.

Był to niezły środek nasenny dla tak rozpalonej głowy, jak moja. Zasobność w środki finansowe i pozbycie się trosk chwilowych mogłoby mi zapewnić wcale miły wieczór, lecz tajemnicze to ostrzeżenie zepsuło mi humor z kretesem. Żałowałem, że nie pozostawiłem listu przez noc w skrzynce.
Cóż miało oznaczać zagadkowe poselstwo? I jak miałem złemu zaradzić? Oto pytania, które rzuciły się na mój mózg z zajadłością wygłodzonych sępów i nie opuściły mnie nawet rano. Wiadomość o pojawieniu się Crawshaya nie zaskoczyła mnie wcale, ponieważ byłem święcie przekonany, że łotr ten daje się Ralfowi we znaki, chociażby nawet nie bezpośrednio. Człowiek ten i podróż Ralfa stały może w w ściślejszym związku, aniżeli mi się to początkowo zdawało. Niestety, Ralf nigdy nie wtajemniczał mnie w swe zamysły. Tak czy inaczej trudno zaprzeczyć, czy skarby znajdowały się w przechowaniu zupełnie bezpiecznem. Nawet zachłanność Crawshaya nie mogła tu nic poradzić. Byłem przekonany, że nie śledził mnie w czasie transportu, gdyż przeczulone moje nerwy byłyby odczuły instyktownie jego obecność, a przerażenie przeniknęłoby mnie niewątpliwie do szpiku kości. Na sekundę olśniła mnie myśl, czy przypadkiem jeden z tragarzy, pomocnych przy wyładowywaniu skrzyni na dorożkę nie był identycz-