Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tego zdania był również ów jubiler — opowiadał dalej urzędnik. — Trzeba panom wiedzieć, że Amerykanie nie wybrali ani połowy z przysłanych im biżuterji. Umyślnie zabrali się do dzieła bardzo przezornie, a nawet kilka drobnostek zapłacili gotówką, aby tem łatwiej wprowadzić w błąd poczciwego kupca. Reszty nie trudno się chyba domyśleć. Jubiler nie słyszał już nigdy o bogatych klientach amerykańskich, a z całej tranzakcji pozostała mu jedynie drobna kwota natychmiast wpłacona, oraz kilka kawałeczków cukru, zawiniętych w watę i zmieszanych z papierosami.
— A zatem był to duplikat! — zawołałem może o sekundę zawcześnie.
— Duplikat! — powtórzył jak echo Ralf, udając zdumienie i przejęcie się opowiadaniem.
— Tak jest, moi panowie, oczywiście! — powtórzył z tryumfem urzędnik. — Byli to djabelnie sprytni fachowcy ci dwaj, podający się za bogatych Amerykanów. Trzeba długo i daleko szukać, aby napotkać takich wyrafinowanych spryciarzy.
— Może byli to naprawdę Amerykanie? — rzekł Ralf, którego srebrzysta czupryna budziła poszanowanie i zaufanie. — A może to była sprawka owego słynnego Rafflesa? — dodał, jakgdyby tknięty nagłą myślą.
— Nie, to wykluczone — zaprzeczył kategorycznie, z wielką pewnością siebie, młody nasz przewodnik. — Jest rzeczą dowiedzioną, że Ralf Raffles na długo przed tą awanturą zniknął z powierzchni ziemi i pewno dostał się wprost do piekła.
— Czyż to jest tak bardzo pewne? — zapytał naiwnie Ralf. — A czy znaleziono wogóle jego zwłoki?
— Tak jest, znaleziono, a nawet pochowano — odparł z niezmąconą stanowczością urzędnik, po-