Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do nieznajomej damy, aby zechciała wypić cokolwiek.
— To bardzo prawdopodobne, że ta bezczelna bestja odważyła się na coś podobnego — piorunował Maguire. — Lecz nie zważajmy na tego opryszka, lecz napijmy się najpierw na powodzenie dobrej sprawy!
Teraz mnie ogarnął strach paniczny na myśl o tem, co grozi Ralfowi za chwilę. Gdybym nawet zdołał odsunąć od niego bezpośrednie niebezpieczeństwo, to i tak za chwilę policja ustali, do kogo on na ostatku dzwonił i nazwisko moje musiałoby być ujawnione. Ta właśnie okoliczność, że nie powiedziałem ani słowa o naszej rozmowie telefonicznej, musiałaby zgubić nas obydwóch. Zrobiło mi się ciemno w oczach na samą myśl o tem, że sprawa, która dotychczas poszła względnie gładko, mogła zahaczyć o taką drobnostkę. Dowody były nazbyt obciążające, aby można się było uwolnić z pod ich nawału. Mimo wszystko mogłem zakopać nas obydwu dłuższem przemilczaniem sprawy. Zacząłem więc mówić z tą nagłą determinacją człowieka, który nóż czuje na gardle.
— Ciekaw jestem, czy on przypadkowo do mnie nie dzwonił! — zawołałem, jak gdyby nagle tknięty nową i niespodziewaną myślą.
— Do pana, mój synku? — zapytał Maguire z obleśnym uśmiechem, trzymając kieliszek w dłoni. — Cóż u djabła mógł on o panu wiedzieć?
— Albo skąd do pana ta znajomość? — uzupełnił sekretarz pytanie swego szefa.
— Na razie nie wiem — odparłem z akcentem bezwzględnej szczerości w głosie, przeklinając w duchu moją pochopność do wyznań. — Lecz na chwilę przed udaniem się do pana telefonował ktoś do mnie i sądziłem, że to właśnie Ralf Raffles. Może