Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dręczony w głębi duszy rozterką sprzecznych uczuć, zrobiłem to, co zwykłem czynić w niepewności i braku stanowczej decyzyi — udałem się na ulicę Northumberland do zakładu kąpielowego. Nic zdaniem mojem, czyszcząc ciało, nie rozjaśnia skuteczniej myśli, nie podnieca zdrowego sądu, o ile go człowiek posiada, nad kąpiel. Nawet Raffles przy właściwem mu zahartowaniu nerwów, oceniał dobroczynny wpływ, wywierany tuszami. Na mnie działa uspakajająco zanim zdążę nawet ściągnąć z nóg buty, samo urządzenie kąpielowego zakładu: miękkie kobierce, cichy szmer wodotrysku, bezwładnie spowinięte postacie leżące na sofach, wilgocią przejęta ciepła atmosfera, wszystko to sprawia, zdaniem mojem, rozkosz. Półgodziny spędzone w łaźni przywraca mi elastyczność w członkach, dodaje bodźca inteligencyi. A jednak... w tym gorącym pokoju właśnie, przy temperaturze 270° Fahrenheit’a spadł na mnie grom z Pall Mall Gazette, kupionej po drodze.
Nabierając nowych sił w owej tropikalnej atmosferze, przewracałem wilgotne karty dziennika, gdy naraz niby w świetle błyskawicy oczy moje padły na artykuł:

Okradzenie Banku w West End.
Śmiała tajemnicza zbrodnia.

„Zuchwała kradzież dokonaną została w banku miejskim na ulicy Sloane W. Wnosząc z pierwszych zebranych wiadomości, rabunek uplanowany był z góry i zręcznie dokonany dzisiaj o wczesnej porze rannej.
„Stróż banku nazwiskiem Fawcett, zeznaje, że między pierwszą a drugą w nocy słyszał szmer jakiś w pobliżu skarbca na dole, gdzie przechowywane bywają drogocenne depozyta klientów bankowych. Chcąc się