Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żemy wsiąść każdy do oddzielnego wagonu, lubo nie przypuszczam, aby grozić nam mogło jakie niebezpieczeństwo; chciałbym tylko wiedzieć, czy daleko zawędrowała ta przedęta piszczałka w osobie Medlicott’a.
O przygodach biednego chłopca i naszych własnych wyczytaliśmy w dziennikach: przymusowy spacer chory przypłacił gwałtownym atakiem astmy, poczem całe dwadzieścia minut wlókł się do furtki ogrodowej, a zastawszy ją zamkniętą, dzwonił kwandrans, zanim zbudził służbę miejscową. Podał tak szczegółowy opis mojej osoby władzom policyjnym, że wzgląd ten zmniejsza mój żal za przyczynienie mu dotkliwych cierpień.
Wtedy jednak nie pamiętałem o przygodnym towarzyszu, bo i dla mnie była to chwila pełna goryczy. Nietylko nie spełniłem zadania, którego podjąłem się dobrowolnie, ale jeszcze omało nie pozbawiłem życia Raffles’a. Przejęty najlepszemi intencyami względem przyjaciela i nieprzyjaciela, zawiniłem ciężko wobec obu. Wprawdzie nie wszystkie złowrogie komplikacye pochodziły z mojej winy, słabość mego charakteru jednak dużo się do nich przyczyniła. Szedłem właśnie obok człowieka, który przestrzeń kilkudziesięciu mil angielskich na to przebył, iżby zostać świadkiem tej mojej słabości, a wskutek tego stosunek szczerej przyjaźni między nami uczynić nie możliwym. Iść z nim do Surbiton byłem zmuszony, lecz nie chciałem odzywać się do niego; nawet życzliwem ujęciem mnie pod ramię nie zdołał przełamać na ustach moich pieczęci milczenia, wyciśniętej uczuciem obrażonej dumy.
— No, Bunny — mówił z serdecznością — ja przecież najwięcej ucierpiałem na tem, co zaszło, a pierwszy wyznaję, że spotkała mnie zasłużona kara. Rozbiłeś