Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Utrzymujesz, że w głębi duszy byłem zawsze dobrym i szlachetnym człowiekiem? — mówił — W takim razie dodam jeszcze sto funtów do składek ogólnych, aby cyfra ofiar wypadła parzystą!
Gdyśmy wrócili na miejsca nasze, Raffles zadumał się głęboko. Nie oddawał ukłonów znajomym, nie odpowiadał na pytania, nie zwracał uwagi na rozgrywane zakłady; prosił mnie nawet, by się z nim przejść po placu, gdzie zdala od tłumu znaleźliśmy dwa niezajęte krzesła.
— Nie bywam często zmartwiony, jak wiesz Bunny odezwał się — przed chwilą jednak doznałem rzeczywiście przykrości. Żal mi biednego Nasmyth’a. Słyszałeś o jego chęci zostania popularnym po raz pierwszy w życiu.
— Słyszałem. Ale cóż ciebie to może obchodzić?
— Obchodzi mnie to bliżej niż sądzisz — rzekł Raffles, potrząsając głową. Pragnąłem mu oszczędzić, o ile mogłem kłamstwa; a kiedy niemal już się na nie decydował, w ostatecznej chwili po ciężkiej walce zbudziło się w nim szlachetne uczucie. Drugie sto funtów sterlingów będą, faktycznie darem jego.
— Chcesz powiedzieć, że wniesione zostaną pod jego własnem nazwiskiem?
— I z wolnej nie przymuszonej woli. Czy podobna, kochany Bunny, iżbyś nie wiedział, co zrobiłem, ze stu funtami sterlingów, zabranymi w banku?
— Wiem, co zamyślasz z niemi czynić — odparłem — Cześć z nich dwadzieścia pięć funtów wysłałeś jako składkę swoją, a resztę będziesz spłacał częściowo.