Strona:E. Korotyńska - Kłapouszek.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 12 —

ogromne łapy, liżąc przy tym swym szorstkim językiem. Oburzenie i jednocześnie przestrach pana domu nie miały granic.
Krzyknął, odpychając od siebie osła, który wołanie to przyjął za aprobatę swego postępku i czulej jeszcze lizał i tulił swego pana.
Na krzyk napastowanego przybiegł parobek i razami bata odpędził biednego osła, który zrozumiał, iż daleko mu do praw małego psiaka i że nigdy już próbować podobnych pieszczot nie będzie.
Poszedł Kłapouszek do stajni z łbem ku dołowi zwieszonym, smutny i niesprawiedliwością ludzką dotknięty.
Myślał, myślał, jakby los swój poprawić i zrozumiał, iż najlepiejby było