Strona:E.L.Bulwer - Ostatnie dni Pompei (1926).djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nym jej stołku, poczem na znak pani niewolnice oddaliły się. Julja po chwili wahania rzuciła pytanie:
— Służysz u Neapolitanki, Jony?
— Jestem przy niej często.
— Czy ona... jest bardzo piękna?
— Nie wiem.
— Ale masz uszy. Co mówią niewolnice?
— Sławią jej piękność.
Nidja zniewolona była opisać Jonę szczegółowo według opisu niewolnic, choć zdziwiona była ciekawością Julii.
— A Glaukusowi... podoba się Jona?
— Tak sądzę, ponieważ chce się z nią ożenić.
Niewidoma nie widziała, jak zamigotały gniewnie oczy Julji i zafalowała pierś. Była w tem jakoby obrażona duma.
— Jesteś z Tessalji, krainy uroków, czarów i talizmanów — ozwała się po chwili. Czy nie znasz jakiego napoju miłości? Dałabym ci tyle złota, że okupiłabyś niem wolność.
Nidja wstała. Rzekła głosem drżącym:
— Młoda, bogata i piękna Julja szydzi ze swojej sługi. Czyż nie posiada w sobie samej wystarczających czarów?
— Dla wszystkich, prócz dla... jednego.
— A tym jest...?
— Nie Glaukus! — odpowiedziała Julja z takiem mistrzostwem udania, że zwiedziona Nidja odetchnęła lżej. Wezwałem cię, bo zdawało mi się, że... Jona nie jest tak piękną, jak mówią, i że... opętała Glaukusa z pomocą lubczyku. Szkoda, że nie znasz żadnego czarownika z Tessalji, który zna talizmany miłości.
— Jest w Pompei czarnoksiężnik, potężniejszy od moich ziomków. Arbaces z Egiptu. Myślę że on wszystko może... że zna czary miłości. Ale jest teraz chory i dom jego jest niebezpieczny.