Strona:E.L.Bulwer - Ostatnie dni Pompei (1926).djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tych prawo rozkoszy przełamuje surowość naszych ślubów! — roześmiał się Kalenus. To nam nie pierwszyzna.
— Musimy rozpocząć od ułudzenia jej brata. Słuchaj, co ci polecę...
I Arbaces, nachyliwszy się do uszu Kalena, jął mu coś naszeptywać kusicielsko...




ROZDZIAŁ IV.
Kwiaciarka pojawia się znowu. Miłość Glauka dla Jony czyni postępy.

Wesołe promienie słońca, świeże powiewy od morza i słodkie zapachy sąsiedniej oranżerji wdzierały się przez okna u góry i drzwi otwarte do tej części mieszkania Glauka, która zowie się dziś pokojem Ledy, a mieści jeszcze szereg innych malowideł niezrównanej piękności: Kupidyna na kolanach Wenery i uśpioną nad strumieniem Arjadnę. Glauk zatopił się w tej chwili w rozmyślaniach o wdziękach Jony, którą poznał był wczoraj wieczorem.
W progu ukazała się nagle kwiaciarka Nidja. Stąpała z tą bojaźliwością, która zdradzała jej ułomność — wadę wzroku od urodzenia.
— Jak się masz, Nidjo! — zawołał Glauk radośnie. Nie podziękowałem ci jeszcze za to, że podczas mej nieobecności tak serdecznie opiekowałaś się memi kwiatami. Ani domyślałem się, że będziesz o nich tak pamiętać. Ale dlaczegoś to nie przychodziła teraz tak długo, słodka dziewczyno?
— Byłam chora przez dziewięć dni. A teraz boję się, że słońce zbyt przepaliło twoje kwiaty! —