Strona:E.L.Bulwer - Ostatnie dni Pompei (1926).djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, dziecko moje. Zaufam ci. Kocham pięknego Ateńczyka.

Nidja musiała użyć całej mocy panowania nad sobą, aby nie wydać swojego wzburzenia i myśli, która nią zawładnęła po tem wyznaniu Julji.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Spały w jednej komnacie. Przed snem Julja bezustannie mówiła o Glauku. Z dziecinną radością podnosiła flakon z miłosnym napojem, wołając:
„Taka odrobina płynu mieści w sobie szczęście — miłość Glauka“.
— Pozwól mi dotknąć tej kosztownej flaszeczki. Chcę ją obejrzeć rękoma — rzekła niewidoma.
— Dotknij! Ale bądź ostrożna. Nie stłucz. Schowam ją pod poduszkę i będę śniła całą noc o Glauku. Nidjo! jestem tak szczęśliwa, że możesz wyprosić odemnie jakikolwiek dar. Niczego ci nie odmówię.
— Daj mi tylko jakiś flakonik z wonnościami. To mi wystarczy.
— Skromną jesteś, Nidjo. Weź oto ten cenny flakonik ze rzniętego kryształu. O jak ci płoną ręce.
— Mam trochę gorączki. Podaj mi wody trochę. Dziękuję.. Teraz chciałabym zasnąć. Muszę jutro czem świt wracać do mej pani.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Nocą przysłuchiwała się Nidja oddechowi Julji. Był równy i głośny. Więc spała.
Niewidoma wyskoczyła z łóżka. Zbliżyła się do przyjaciółki. Namacała pod jej poduszką znajomy flakon. Wylała ze swego flakonu wonności, przelała doń tamten płyn. Napełniła flaszkę czarownicy wodą i złożyła pod poduszkę.
Julja spała jeszcze nad ranem, kiedy Nidja z bijącem sercem opuszczała dom Djomeda.
— Fruwasz, mała! — zawołał za nią przyjaźnie odźwierny Medon.