Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   77   —
SCENA III.
Pokój w gospodzie pod Podwiązką.
(Wchodzą Gospodarz i Bardolf.

Bardolf.  Niemcy żądają: panie, żebyś im wynajął trzy konie: książę przybywa jutro na dwór, a mają zamiar na spotkanie jego wyjechać.
Gospod.  Cóż to za książę, co tak tajemnie przybywa? Nic o nim nie słyszałem na dworze. Chciałbym sam z panami tymi pogadać; czy mówią po angielsku?
Bardolf.  Mówią, panie. Zawołam ich do ciebie.
Gospod.  Będą mieli konie, ale mi za nie dobrze zapłacą; osolę ich, jak należy. Mój dom był na ich rozkazy przez cały tydzień, dla nich wyprawiłem innych gości, słuszna, aby zapłacili za wszystkich; osolę ich i opieprzę. Chodź ze mną. (Wychodzą).


SCENA IV.
Pokój w domu Forda.
(Wchodzą: Page, Ford, pani Page, pani Ford i sir Hugo Evans).

Evans.  To najlepszy wymysł niewieściej uczciwości, jaki kiedykolwiek witzieć mi się ztarzyło.
Page.  I te listy do was obu w jednym czasie wyprawił?
Pani Page.  Nie było kwadransa różnicy.

Ford.  Przebacz mi, żono! Rób odtąd, co zechcesz;
Przód o brak ciepła słońce będę skarżył,
Nim o twej cnocie zacznę powątpiewać.
Honor twój stoi tak silny jak wiara
W tym, który dotąd śmiał być heretykiem.
Page.  Skończmy; strzeż miary w zadośćuczynieniu,
Jak ją w obrazie strzedz ci należało.
A teraz wróćmy do naszego planu.
Raz jeszcze trzeba, dla naszej zabawy,
Aby tej starej i nalanej kufie
Nowe spotkanie żony dały nasze,