Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Co się to znaczy, bogi i boginie!
Te kwiaty świata podobne rozkoszom,
A jego troskom to ciało skrwawione.
Lecz tylko marzę; toć mi się zdawało,
Że byłam ludzi uczciwych kucharzem,
Stróżem jaskini; lecz to być nie może.
To czczy grot tylko, tylko w czczość rzucony,
We śnie ukuty z dymów wyobraźni;
Sąd nasz czasami jest ślepy jak oczy.
Jeszcze drżę cała; jeżeli jest w niebie
Kropla litości, jak królika oko,
Potężny Boże, spuść na mnie jej cząstkę!
Sen trwa upornie, chociaż rozbudzona
Widzę go zawsze we mnie i koło mnie.
To nie marzenie, to jest rzeczywistość!
Kadłub bez głowy! Ubranie Postuma!
To noga jego, to jest jego ramię!
Marsa postawa, noga Merkurego,
Alcyda ramię, ale twarz Jowisza —
W niebie morderstwo? Jakto? już jej niema?
Pizanio, wszystkie przekleństwa Hekuby
I wszystkie moje niech na ciebie spadną!
Ty się z tym dyabłem Klotenem sprzysiągłeś,
Mojego pana ty zamordowałeś.
Zdradą jest odtąd pismo i czytanie!
Fałszywym listem przeklęty Pizanio
Ze świata tego najpiękniejszej nawy
Ściął maszt koronny! Niestety, Postumie!
Gdzie głowa twoja? o Boże! gdzie głowa?
Czy ci sztyletem nie mógł serca przeszyć,
Głowy twej nie tknąć? Jakże się to stało?
Z Pizaniem Kloten, złośliwość i chciwość
Na czyn okrutny zawarły przymierze.
To jak dzień jasne! Ten kosztowny kordyał,
Który, jak mówił, wrócić miał mi siły,
Czy wszystkich moich zmysłów nie odurzył?
To wszystko moje stwierdza przypuszczenia;
To jest Pizania i Klotena dzieło.