Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pisz, synowico, objaw nam nakoniec,
Co Bóg chce odkryć i naszej dać pomście.
Bodaj twem piórem niebo kierowało,
Byśmy poznali zbrodniarzy i prawdę!

(Lawinia bierze laskę w usta, a kierując nią kikutem, pisze).

Tytus.  Czy czytasz, bracie, co nam nakreśliła?
„Stuprum, Chiron, Demetrius.“
Markus.  Co? co? Lubieżni synowie Tamory
Tej strasznej, krwawej zbrodni są sprawcami?
Tytus.  Magni dominator poli,
Tam lentus audis scelera? tam lentus vides?
Markus.  Miarkuj się, panie, choć wiem, że jest dosyć
Słów na tym piasku przez nią wypisanych,
Aby zbuntować duch najpotulniejszy,
I serce nawet niemowląt oburzyć.
Klęknijmy, bracie, Lawinio i chłopcze.
Droga nadziejo rzymskiego Hektora,
I razem świętą zwiążmy się przysięgą —
Jak niegdyś Brutus z bolejącym mężem
I ojcem czystej, zhańbionej Lukrecyi —
Że będziem pomstą ścigali śmiertelną
Tych zdrajców Gotow, aż ich krew popłynie,
Albo my sami z tą zginiemy hańbą.
Tytus.  Pomścić się! Dobrze, gdybyś miał sposoby;
Lecz niedźwiedzicy polując szczenięta,
Obudzisz matkę, a gdy raz cię zwietrzy,
Ona tak w ścisłem jest ze lwem przymierzu,
Że gdy go swemi pieszczotami uśpi,
Wszystko, co zechce, zdolna jest wykonać.
Daj temu pokój; młody z ciebie strzelec;
Mnie rzecz tę zostaw. Na blasze spiżanej
Stalowym rylcem słowa te wypiszę,
By nam zostały; gniewny wiatr północny
Rozwieje piasek jak liście Sybilli,
A wtedy, chłopcze, gdzie będzie twa lekcya?
Co mówisz?
Chłopiec.  Mówię, że gdybym był mężem,
Sypialna własnej matki ich komnata